7856, Big Pack Books txt, 5001-10000

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Miernicki SebastianPan Samochodzik i pasażer von SteubenaWSTĘPLato 1941 roku było goršce i pełne pyłu unoszšcego się nad suchymi polami idrogami prowadzšcymi przez rosyjskie wioski. Kapitan Otto Laubach patrzyłna ten krajobraz zza szyby swego kubelwagena. Lubił palić cienkie cygara iwłanie takim rozkoszował się teraz, co jaki czas oglšdajšc się za siebie nakolumnę ciężarówek. Pod swojš komendš miał dziewięćdziesięciu żołnierzy,może nie kwiat Wehrmachtu, ale doć oddanych. Nie chcieli się narażaćdowódcy, by nie trafić do jednostki frontowej. Co innego jedzić poskładnicach muzealnych, a co innego stawać przed zgrajš fanatyków wszmacianych mundurach koloru musztardowego. Zakałš tego oddziału byłThomas Erle, niski, przemšdrzały stu-dencik archeologii z Wiednia. Chłopakdostał mundur z odznakami kaprala, ale zupełnie nie nadawał się na żołnierza.Nawet nie przeczytał regulaminów cišgle tylko popisywał się pomysłami naswoje ksišżki.Bšd cicho, człowiekuwarknšł Laubach, przerywajšc opis kolejnejmajšcej powstać ksišżki. Co wiesz o magazynach w Jermakołowcach?Ruscy mieli tam magazyn srebrnych naczyń przeznaczonych na licytacjeErle przetarł rękawem bluzy zakurzone okularki i otworzył teczkę. Nasispecjalici podejrzewajš, że zdšżyli sprzedać połowę, zanim znalazł sięmšdrala i wyłożył w Komitecie Centralnym podstawy ekonomiikapitalistycznej, prawo podaży i popytu...Przestań! Laubach wciekły obrócił się do kaprala siedzšcego na tylnymsiedzeniu. Głowa boli od tego twojego...Jermakołowce przerwał kierowca stajšc na wzgórzu, skšd widać byłoniewielki kołchoz.Przed nimi stał motocykl z koszem. Obsługujšcy karabin maszynowyobserwował zabudowania przez lornetkę. Laubach wysiadł i podszedł do niego.Widać co? zapytał.Nic, nikogo nie ma meldował żołnierz. Magazyn ma być w tymkociele?W cerkwi Laubach rozemiał się poprawiajšc młodzieńca. Widział, żeludzie, którymi teraz dowodził w niczym nie przypomi-nali tych, z którymi pod dowództwem Guderiana szedł na Brzeć, forsowałMozę i defilował w Paryżu. To były dzieciaki zafascynowane łatwymizwycięstwami. Laubach wiedział, że Rosjanie zewrš szeregi i nadejdzie ichczas rewanżu, a potem trzeba będzie jako ułożyć sobie życie w nowymwiecie najlepiej na innym kontynencie.Jedcie i uważajcie na wszystko rozkazał.Machnšł rękš na ciężarówkę wyładowanš piechotš. Gestem nakazał jej jechaćza motocyklem. Z samochodu sztabowego wyjšł swojego schmeissera iwskoczył na stopień drugiej ciężarówki, obok kierowcy.Zjedziesz na tamtš drogę pokazał szoferowi.Kolumna pozostałych ciężarówek ustawiła się, a podoficerowie wyszliobserwować, co się wydarzy. Nawet Erle wysiadł z samochodu. Przesłoniłdłoniš czoło, by słońce nie raziło go tak w oczy.Gdy tylko motocykl wjechał między obory, rozległa się seria z karabinumaszynowego. Przypominała odgłos tartacznej piły. Erle widział, jak pryskałtynk wokół dwóch małych okienek poniżej baniastych kopu-łek jednej zwieżyczek cerkwi.Snajper powiedział sam do siebie.To samo mylał strzelec siedzšcy w koszu widzšc, jak motocyklista dostajepostrzał w szyję i nagle przechylajš się na bok. Natychmiast nacisnšł spust istrugi pocisków wyleciały w kierunku wištyni.Strach spotkania ze snajperem sparaliżował żołnierzy pod plandekš ciężarówkijadšcej za motorem. Piechurzy wyskoczyli kryjšc się za murami. Kapralklęczał i ocierał twarz z potu wielkš kraciastš chustkš.Laubach nawet nie zgasił cygara. Zeskoczył ze stopnia i kazał zatrzymaćciężarówkę. Byli już z drugiej strony kołchozu.Podnieć bok! wydał rozkaz.Kilku żołnierzy wyskoczyło z paki. Obsługa karabinu maszynowego zarzuciłana wierzch bok plandeki, otwieraj šc w ten sposób dogodne pole ostrzału.Snajperzy! Laubach wskazał dwom żołnierzom pozycje, które mielizajšć.Sam z siedmioma piechurami skradał się przez pole jęczmienia do kołchozu.Za chlewem poczuli odurzajšcy smród. Mimo to szli dalej. Gdy Laubachwyjrzał zza rogu, zobaczył rosyjskš ciężarówkę stojšcš na tyłach cerkwi, doktórej dwóch ludzi pakowało skrzynię. Z drugiej strony słychać było nierównškanonadę strzałów oddawanych przez żołnierzy z pierwszej ciężarówki.Młodzi ludzie z przejęciem przyjęli te słowa oblizujšc spierzchnięte wargi.Laubach pomylał, że jak zwykle sam będzie musiał wszystkiego dopilnować.Z żalem popatrzył na połówkę cygara i wgniótł jš w ziemię.Szybkim krokiem przypominajšcym ruchy kota wyszedł i zaczšł zbliżać się dociężarówki. Młodzieńcy zajmujšcy się ładowaniem skrzyni byli tak pochłonięciswoim zajęciem, że zauważyli go, gdy było już za póno. Jeden z nichpróbował wyrwać zza paska naganta na próżno. Seria z pistoletumaszynowego bezlitonie przerwała ich życie. Żołnierze Laubacha biegli zanim. Dwóch przytomnie pamiętało o snajperze i celowało w kierunkuwieżyczki.Laubach zaznaczył sobie punkt na mapie, w czym pomógł mu Utickal.Atakujemy owiadczył swoim ludziom.Laubach wbiegł do wištyni. Naprzeciw stała młoda, liczna, czarnookadziewczyna w zielonym mundurze, z nagantem w dłoni. Niemiecki oficerposłał w jej kierunku kolejnš serię, która opróżniła magazynek automatu. Nieprzeładowywał broni, tylko z kabury wyjšł lugera, przeskoczył nad ciałemrosyjskiej aktywistki i ruszył w kierunku schodków prowadzšcych dodzwonnicy, gdzie ukrywał się snajper.Młody chłopak nawet nie usłyszał, jak Laubach zakradł się za jego plecy.Rosjanin trwał z mosinem przytulonym do policzka. Drgnšł, gdy usłyszałdwięk odcišgane kurka pistoletu. Potem padł jeden strzał, po którym wkołchozie zapanowała cisza.Po dwóch godzinach kolumna ciężarówek wiozła skrzynie ze zrabowanymidziełami sztuki, ciało motocyklisty i uszkodzony motocykl. Laubach jadšc nazachód znowu mógł się rozkoszować swoimi cygarami i nawet nie specjalnieprzeszkadzały mu wywody gadatliwego kaprala.Latem 1944 roku Georg Utickal za namowš krewnego zajšł się wykonaniemszczególnego obiektu na terenie Mierzei Wilanej. Do pracy dano mukilkudziesięciu jeńców, których zakwaterowano w pobliskich budynkachgospodarczych. Georg wolał nie wiedzieć, co oznaczało, że po skończonejrobocie wywieziono ich barkš na morze, zamiast popędzić z powrotem doobozu.Potem skierowano go do prac fortyfikacyjnych na froncie rosyjskim kołotwierdzy Osowieć. Był tam ranny, ale musiał wrócić na Mierzeję Wilanš wstyczniu 1945 roku. Czekał tam na niego oficer Wehrmachtu. Spotkali się wgospodzie w Neukrug.Laubach przedstawił się oficer.Utickal rzekł Georg siadajšc po drugiej stronie stołu.Cygaro?Nie palę Utickal pokręcił głowš.Ma pan rację, bo Ruscy ruszš lada dzień i cygara już nie te wyranieniezadowolony patrzył na te, które ćmił. Pana kuzyn mówił, że ma pandobre miejsce na skrytkę dla bardzo cennych rzeczy.Tylko budowałem odpowiedni schron.wietnie, tu sš moje pełnomocnictwa Laubach wyjšł papiery aż czarneod pieczęci zdobionych faszystowskim orłem i swastykš. Chciałbym, żebypomógł mi pan zabezpieczyć skrytkę... przerwał na widok SS-mana, którywszedł do gospody.Przyprowadziłem tych, o których pan prosił oznajmił SS-man.Utickal nie mógł się nadziwić, nawet po tylu latach wojny, że niektórzy unikalimówienia o innych jako o ludziach. Dla nich jeńcy nie byli ludmi...Jeszcze tego samego dnia było po wszystkim. Serie z karabinów maszynowychi wybuchy ładunków wybuchowych zakłóciły ciszę przed nadcišgajšcš zewschodu burzš. Żołnierze już odjechali. Nie wiedzieli, że Laubach wysłał ichdo obrony rubieży Królewca. Na niegu stali SS-man, Utickal i Laubach.Laubach zaznaczył sobie punkt na mapie, w czym pomógł mu Utickal.Potem Georg dał małš, kilogramowš paczkę SS-manowi i ruszył w kierunkuZalewu Wilanego. Miał się zdemobilizować, przeżyć piekło przechodzšcegofrontu i czekać.Laubach po rozstaniu z SS-manem i saperem dostał się do Piławy. Zastanawiałsię, co powinien czynić: trwać do końca przy skarbach czy może uciekać doBerlina? Zatrzymał się na krótko na wartowni w porcie. Przez okno pokryte wrogach ramy lodem patrzył na szarobury krajobraz za oknem, na który składałysię kadłuby statków ewakuacyjnych i kłębišce się przy trapach masyuchodców.Biedni ludzie mruknšł Laubach.Tak, kapitanie? zapytał żołnierz dokładajšcy drewno do piecyka.Szkoda mi tych ludzi, którzy od trzech tygodni uciekajš przed Sowietami, ateraz walczš o miejsce na statkach.Ci majš wieże siły, sš z Sambii odparł żołnierz. Ci z Prus, jak tuprzyjechali, to marzyli tylko o ciepłej kwaterze. Dokšd chce pan się dostać?Do Królewca.Nie radzę. Co prawda nasi trzymajš korytarz do miasta, ale jak długowytrzymajš? Do czasu, gdy zabraknie artylerii okrętowej z AdmirałaHippera"?Spróbuję odpowiedział Laubach.Nazajutrz zabrał się z transportem nowo powołanych żołnierzy Volks-sturmudo Królewca. Tam nikt nie chciał już z nim rozmawiać.Niech pan szuka transportów koło Piławy powiedział mu jeden zoficerów sztabu obrony miasta.W Prussia Museum" czekała na Laubacha zalakowana koperta. Kapitanwiedział, co tam jest i nie otwierał jej. Postanowił wrócić do Niemiec, boprzygotowana przez niego machina działała perfekcyjnie.Z grupš strażaków dostał się do Fischhausen , a dalej pojechał pocišgiem. Byłósmy lutego 1945 roku. Z dokumentami, jakie posiadał Laubach, bez trududostał przepustkę na pokład Von Steubena". Następnego dnia w południeLaubach wszedł na statek i otrzymał kajutę. Marynarz, który go tamzaprowadził, spojrzał na niego z nienawiciš, jak na zarozumialca, który żyje wluksusie mimo rozpaczliwego położenia innych pasażerów.... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • srebro19.xlx.pl
  •