7747, Big Pack Books txt, 5001-10000

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
KLASYKA DZIECI�CAJan Antoni Grabowski urodzi� si� 16 marca 1882 r.w Rawie Mazowieckiej, zmar� 19 lipca 1950 r.w Warszawie. Po uko�czeniu studi�w w PolitechniceWarszawskiej pracowa� jako nauczyciel matematyki.Od 1916 roku zacz�� wydawa� ksi��ki dla dzieci.Najwi�ksz� popularno�� zyska�y jego pe�ne ciep�ai humoru opowiadania o zwierz�tach, �yj�cych w�r�d�yczliwych im ludzi jak w wielkiej, kochaj�cej si�rodzinie.Jan Grabowski, bystry obserwator, doskonale rozumia�zwierz�ta, potrafi� je m�drze kocha� i pi�knie o nichopowiada�. Przez ponad dwadzie�cia lat ukazywa�y si�coraz to nowe �prawdziwe historie" o jego skrzydlatychi czworono�nych przyjacio�ach. Najzabawniejsze spo�r�dnich i najbardziej wzruszaj�ce, wybrane specjalnie dlaWas opowiadania znajdziecie w tej ksi��ce. Niekt�re,by� mo�e, znacie ju� z lektury szkolnej, ale z innymizetkniecie si� zapewne po raz pierwszy.Jan GrabowskiOpowiadania wybraneILUSTROWA�Stanis�aw RozwadowskiNasza Ksi�garniaWarszawa1987Ok�adka i opracowanie graficzne serii: JANUSZ STANNYWyb�r opowiada�: JOLANTA SZTUCZY�SKA� Copyright by I.W. �Nasza Ksi�garnia", Warszawa 1987MIEJSKAi-BUCZNA[ ' - '" i-'w. 1, p. 3/ 93fNR [NWwr. ,;^/Reksio i Pucek(Historia psich figl�w)ROZDZIA� PIERWSZYWidzicie, jak on �ajdacko �ypie do mnie okiem? �mieje si� ze mnie.Dlaczego?By�o to tak.Pewnego dnia zjawia si� u mnie jaka� babina. Widz�, �e ma co� pod chustk�.� Kupi pan jamnika? � powiada do mnie.� Jamnika? Prawdziwego? � pytam.� Jak z�oto, panie ��jm�wi baba z zachwytem. I wyci�ga spod chustki szczeni�. >�aciate! >Troch� mnie to zastanowi�o. Jako �ywo, nigdy nie widzia�em jamnika w �aty! Ale \^idz�, szczeni� ma nogi w �semk�, uszy � jak �apcie, a d�ugie takie jest, �e a� dziw, �e mu jedna jeszcze para n�g w �rodku! dla podtrzymania brzuszka nie wyros�a!�aciaty jamnik przeszed� kilka krok�w na prawo, cofn�� si�, usiad�, spojrza� mi w oczy niebieskimi pacioreczkami. A p�niej, jak nie ziewnie! Tak od serca! Podrepta� ku mnie, d�wign�� si� na tylne �apy.Wyci�gn��em do niego r�k�. Lizn�� mnie.� B�dzie bardzo przywi�zany � powiada baba.Ale �e wida� �wierzbi�y go dzi�s�a, wi�c mnie uci�� porz�dnie w palec, a� sykn��em z b�lu.� Z�y! B�dzie z niego dobry str� � gada zn�w moja babina. � Nie ma, panie, jak jamnik! I dobre to, i z�e, a m�dre jak cz�owiek. Zostawi�?� I... moi drodzy � m�wi� � mam ju� ps�w do��. B�d� tam kupowa� jeszcze jednego...� Jamnika? Prawdziwego jamnika pan nie kupi? � pyta baba zgorszona.Skrzywi�em si�. Babina jak nie porwie psa, jak nie zacznie go obraca� na wszystkie strony! To mi podtyka pod oczy nogi, to ogon, to g�ow�, to majta mi przed oczyma uszami.A dogaduje, a zachwala!Sam kr�l nie mo�e mie� �adniejszego psa.Pyta mnie wreszcie:� Mia� te� pan prawdziwego jamnika?� Nie mia�em � powiadam wstydliwie.� To musi pan kupi�, i koniec. Zostawiam psa. Po pieni�dze przyjd� p�niej.Posz�a. C� by�o robi�? Wzi��em szczeni�, �prawdziwego jamnika", no i zanios�em na podw�rze.Odt�d mia�em o jednego psa wi�cej!Po ostatnim psim niemowl�ciu zosta� mi koszyk. Wymo�ci�em go s�om�. Po�o�y�em do kosza nowy nabytek, okry�em, chc� i��. Ale ani gadania! Szczeniak drze si�, jakby go kto ze sk�ry obdziera�! Cichnie jednak natychrniast, gdy si� zbli�am.�Ha! � my�l� sobie. � Rasowy pies! Ma swoje fanaberie! Na to nie ma rady!" [Zabra�em wi�c koszyk. Przenios�em go z drwalni do kuchni. W tym te� czasie postanowi�em/�e tak niezwyk�y pies musi mie� niezwyk�e imi�. /Trudno nazywa� kr�lewicza zwyczajnie Ciap�, Finkiem czyFilutem. Nazwijmy Ltt Rek<v !<^ V^V % ' tr^-i".x^v^^^cKs> v� T� �acinie znaczy �Kroi .Reks, znalaz�szy si� w kuchni, wcale si� nie uspokoi�. Obw�cha� k�ty Wlaz� pod szaf�, sk�d ledwiem go wydosta�. Ale gdy tylko chcia�em go zostawi� samego, rozpocz�� koncert na nowo!Postanowi�em i�� z nim na udry. Ty tak, a ja zn�w tak. Trzasn��em wi�c drzwiami i poszed�em. Reks kwicza�, p�aka�, a� zasn��.jjj^iTak trwa�o do wieczora.Za to w nocy!Dar� si� tak, �e chc�c zasn��, musia�em go przenie�� do pokoju i postawi� z koszykiem tu� ko�o ��ka.My�licie mo�e, �e mog�em spa�?Gdzie tam!Reks nabra� takiego rozp�du do zabawy, �e do p�nocy harco-wa� po pokoju, targa� pantofle, zn�ca� si� nad dywanem! Zasn�� dopiero wtedy, gdy z rozp�du �wiekn�� si� �epetyn� o nog� sto�u i uzna� dalsze wycieczki po ciemnym pokoju za niebezpieczne.Odt�d Reks sypia� ze mn�.Postawi� na swoim!I dlatego w�a�nie �mieje si� tak �ajdacko!Nie my�lcie jednak, �e Reksowi wolno by�o wszystko w moim domu.Wiedzia� on bardzo dobrze, czego nie lubi� ja, a czego nie znosi Katarzyna. Rozumia�, �e z kurami trzeba by� bardzo ostro�nym, a od koguta Kicka trzyma� si� jak najdalej.Ale Reksio by� pies m�dry. Wiedzia� on, �e �ycie to nie mi�d i konfitury! �e trzeba wzi�� od czasu do czasu po �bie od koguta albo �cierk� od Katarzyny.Tote� Reks ani na chwil� nie traci� dobrego humoru, apetyt mia� doskona�y, a zjada� wszystko, � czego tylko mo�na by�o dopa��.ROZDZIA� DRUGIPewnego dnia wpada ,m�j Reks do pokoju, obiega mnie wko�o, naszczekuje, przypada do ziemi. ... � Reks, co ci to? � pytam.A on to wybiega z pokoju, to wraca, to zn�w wybiega.� Mam i�� z tob�? � pytam go i post�puj� kilka krok�w w kierunku sieni.Reks ucieszy� si�. �miga przede mn�, a� brzuszkiem wlecze po pod�odze. Wypad� przed sie� i znowu wraca. Wreszcie stan��na progu. Nie rusza si�, tylko odwr�ci� ku mnie g�ow� i nie spuszcza ze mnie niecierpliwych oczu.� Ady pr�dzej, pr�dzej! � poszczekuje.Id�. Reks zeskoczy� z progu i pobieg� w krzaki. S�ysz�, jak tam piszczy i skomli. Nas�uchuj�. S�ysz� dwa g�osy. Na pewno dwa. Czekam. Po chwili wy�ania si� z bzowego krzaka Reks. A za nim pstry k��buszek!Reks obiega ten k��bek doko�a, zach�ca, prowadzi.� Chod� � m�wi � to porz�dny dom. B�dzie ci tu dobrze! � i patrzy to na wystraszone szczeni�, to na mnie.Wskoczy� na pr�g. Majta ogonkiem i spogl�da mi w oczy tak przymilnie, jak nigdy.� M�j przyjaciel � powiada. � Zaprosi�em go do siebie. B�dzie mu dobrze w naszym domu, prawda?Usun��em si�. Reks poty przekonywa� wystraszonego, pucha-tego znajd�, a� go nam�wi�, �e wszed� do sieni. I zaraz uci�� go bole�nie w ucho, bo szczeni� cofn�o si� przed moj� r�k�.� Masz by� grzeczny! Nie r�b mi wstydu! � warkn�� na niego Reks. � Trzeba pana ca�owa� w r�k�! Tak robi pies dobrze wychowany! � burcza� li��c mnie i obskakuj�c z radosnym skomleniem.C� by�o pocz��? Mia�em by� niego�cinny? Przecie� przyjaciele naszych przyjaci� ss� naszymi przyjaci�mi. Zaprosi�em wi�c koleg� Reksa na sp�deczek mleka. Reksowi a� oczy na wierzch wychodzi�y z �akomstwa, ale nie tkn�� mleka. Nowy przyjaciel wyliza� sp�deczek do czysta.Poszli na podw�rze./Reks oprowadzi� go�cia po najciekawszych miejscach. iNa kolacj� zjawi� jsi� ju� razem z towarzyszem. Pilnowa�, by0 nim nie zapomniano. Potem razem u�o�yli si� spa� w koszyku. No, i go�� Reksa zosta� ju� na sta�e. Kto� nazwa� go Puckiem,1 tak ju� Puckiem zosta� na zawsze.Trzeba przyzna�, �e Reksio umia� by� dobrym, oddanym przyjacielem. Darowa�em mu te� bez trudu, �e nie by� prawdziwym jamnikiem.Kto by tam zreszt� zwa�a� na to, czy kto� jest, czy nie jest prawdziwym jamnikiem, skoro ma prawdziwe serce?�;(ROZDZIA� TRZECIJako� w kilka tygodni po zjawieniu si� Pucka przywie�li na podw�rze skrzyni�.Nie by�a to zwyk�a skrzynia, o nie!Zamiast wieka mia�a ona kratk� z pr�t�w drewnianych, lekko przybitych.A i �adunek tej paki nie by� taki, jaki bywa w wi�kszo�ci skrzy�, kt�re wo�� poci�gami.�adunek paki, postawionej na podw�rzu, dar� si� wniebog�osy!Przez pr�ty wieka wysuwa� ��te g��wki! Majta� nimi bezradnie! Otwiera� szeroko czerwone dzioby i skar�y� si� na swe wi�zienie!No i co? Czy nie by�a to naprawd� niezwyk�a skrzynia? Kiedy przywieziono t� pak� pe�n� kacz�t, nie by�o Katarzyny w domu. Skrzynia sta�a na podw�rzu. Kacz�ta dar�y si�, wysuwa�y �ebki przez pr�ty i gorzko wyrzeka�y na sw�j nieszcz�sny los.Stare psy spojrza�y zezem na wydzieraj�ce si� ptaszki i nie chcia�y zajmowa� si� t� krzycz�c� spraw�.Za to Reks z Puckiem wzi�li sobie bardzo do serca niedol� kacz�t.Siedli przy skrzyni i w bek!Szczeg�lnie Pucek, kt�ry bjj� beks� z natury i o byle co zanosi� si� od p�aczu. ,Powiada do niego Reks przez �zy:� Bracie, damy to tak. gn�bi� takie �adne ptaszki?� Nie damy � j�czy/Pucek.� A co zrobimy? � 'pyta Reks.� Nie wiem � rozpaqza Pucek i a� g�ow� zarzuca na grzbiet, tak wyje.� A gdyby tak po�ama� pr�ty? � proponuje Reks.� Po�ama�! Ale jak po�ama�? � p�acze Pucek.� Z�bami! � ryczy Reks.� To �am!� �am ty!Pucek chwyta pr�ty w z�by. Krach, trach! Ju� jednego nie ma. Prask! Ju� po drugim!Kacz�ta wyrywaj� si� ze skrzyni.Pucek ich nie widzi, ale za to Reks widzi wszystko.Przesta� p�aka�. I nawet jakby si� �mia� jednym okiem.Te ��te puszki tak zabawnie drepcz�! Tocz� si� jak kule! O, jeden rozczapierzy� skrzyde�ka i zmyka!� �apaj, trzymaj! � wrzasn�� Reksio, kt�ry nie m�g� patrze� spokojnie na �adne poruszaj�ce si� stworzenie. � Pucek, zachod� im z boku! � krzykn��.I jak bomba wpad� w sam �rodek kacz�t.� Kwa, kwa, kwa! Rozb�j! Rata, rata! � wrzasn�y kaczki. A �e ju� mia�y skrzyde�ka wcale niezgorsze, odbi�y si� wi�cod ziemi jak pi�eczki,z�ote i dalej�e �miga� we wszystkie strony!Przede wszystkim za�, rozumie si�, ucieka�y tam, sk�d je dochodzi� g�os statecznej, starej kaczki, kt�ra mia�a matkowa� pannom sprowadzonym z daleka.Psy, zacietrzewione gonitw�, pu�ci�y si� na o�lep za kaczkami!Ani si� obejrza�y, gdy ju� by�y za krat� kurnika!Kurnik!Biada psu, a szczeg�lnie ma�emu, kt�ry si� znalaz� w kurzym pa�stwie!Rozumny, stary pies nie zagl�da tam nigdy.Bo i po co? ... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • srebro19.xlx.pl
  •