773, Prywatne, Przegląd prasy

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Alfa i omega prowokacji Wersja Goebbelsa triumfuje" - w ten sposób Władysław Szwed skomentował wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu w sprawie Janowiec i inni przeciwko Rosji. Artykuł pod tytułem "Kłamstwo i prawda Katynia" ukazał się 9 maja na stronie internetowej specnaz.ru. Data i miejsce tej publikacji zdają się posiadać znaczenie wręcz symboliczne. Ujawnienie sprawy przez "Nasz Dziennik" spowodowało interwencję posłów w resorcie spraw zagranicznych. W efekcie Ambasada RP w Moskwie wskazała na liczne kłamstwa Szweda. Podobne publikacje domagają się jednak nie tylko polemiki, ale także pogłębionej analizy ich kontekstu.
Poparcie dla Putina "Specnaz Rosji" to oficjalny organ stowarzyszenia weteranów antyterrorystycznego oddziału "Alfa". Grupa "A", potocznie nazywana grupą "Alfa", powstała w 1974 roku i wchodziła w skład służby ochrony przedstawicielstw dyplomatycznych siódmego zarządu KGB. Obecnie istnieje w strukturach Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Oficjalnie miała zwalczać terroryzm i obcą dywersję, ale w rzeczywistości sama często dokonywała zamachów, na przykład obalając prezydenta Amina w Afganistanie w grudniu 1979 roku. Miesięcznik "Specnaz Rosji" ukazuje się od 1995 roku i według deklaracji redakcji przeszedł długą drogę od "frontowej ulotki" do "autorytatywnego wydawnictwa mocarstwowo-patriotycznego". Na jego łamach ukazują się reportaże o działalności służb specjalnych, materiały śledcze i analityczne, publicystyka polityczna oraz "głębokie artykuły filozoficzne i religijne". Nie wyraża on opinii oficjalnych, ale na jego łamach prezentowane są poglądy i poszukiwania ideowe typowe dla części społecznego zaplecza prezydenta Władimira Putina. Środowiska te odegrały istotną rolę w ostatniej "kampanii wyborczej", demonstrując bezapelacyjne poparcie dla pułkownika KGB w stanie spoczynku. Artykułu Władysława Szweda, który jest już emerytem, nie możemy, więc traktować, jako stanowiska oficjalnego. Odzwierciedla on jednak jeden ze sposobów myślenia obecny w głównym nurcie społecznego zaplecza Putina. Realia tego sposobu myślenia dobrze ilustruje chociażby artykuł Aleksandra Siewastjanowa "Rosjanie - kim są?", dowodzący, że Rosjanie stanowią "ostatnią nadzieję białej Europy, ostatni znaczący depozyt europoidalnego genofondu". Autor, powołując się na prace sowieckich antropologów, dowodzi, że Rosjanie są "wzorcowymi europoidami". Charakterystyczna jest także ideologiczna ewolucja, której dokonał obecny redaktor naczelny miesięcznika "Specnaz Rosji" Paweł Jewdokimow. Technik zatrudniony w Uniwersytecie Moskiewskim rozpoczął działalność publiczną u boku popularnego w latach pierestrojki polityka demokratycznego Olega Rumiancewa. Potem działał w nowych partiach politycznych - socjaldemokratycznej i demokratycznej. Na początku lat dziewięćdziesiątych przeszedł na pozycje nacjonalistyczne - zakładał Związek Odrodzenia Rosji i Kongres Wspólnot Rosyjskich, uczestniczył w "obronie" Domu Sowietów, aby w 1996 roku nawiązać współpracę z prasą weteranów organów bezpieczeństwa. Napisał ok. siedmiuset artykułów o działalności bojowej jednostek specjalnych KGB-FSB. Wielokrotnie wyjeżdżał w długie delegacje służbowe do Czeczenii i Tadżykistanu. Odznaczony został krzyżem "Za służbę na Kaukazie" i odznaką "Za braterstwo broni".
Katyń według Szweda Władysław Szwed, zawodowy funkcjonariusz partii komunistycznej Litwy, w 1990 roku został drugim sekretarzem jej komitetu centralnego. Stanowiska drugich sekretarzy w republikach narodowych z reguły zajmowali Rosjanie pełniący funkcję oka i ucha Moskwy. Po upadku Związku Sowieckiego wielu byłych drugich sekretarzy zrobiło kariery polityczne, np. Oleg Łobow i Wiktor Polaniczko zostali wicepremierami Rosji. Szwed musiał jednak w 1992 roku wyemigrować na Białoruś, a w 1996 roku przyjechał do Moskwy. Tu przygarnęła go Liberalno-Demokratyczna Partia Rosji Władimira Żyrinowskiego, z którą współpracował przez wiele lat. Szwed w licznych artykułach oraz w książce "Tajemnica Katynia" przekonuje, że wiele dowodów świadczących o winie NKWD zostało sfałszowanych. Nie wyklucza on całkowicie odpowiedzialności Związku Sowieckiego, a jedynie ogranicza się do podważania konkretnych dowodów. Część informacyjna uzasadnienia wyroku Trybunału stanowi - zdaniem Szweda - wyłożenie "niemiecko-polskiej" wersji wydarzeń. Sąd, całkowicie podzielając tę wersję, bezapelacyjnie uznał odpowiedzialność za tę zbrodnię Związku Sowieckiego oraz Rosji, jako jego następcy prawnego. Zasadnicza odpowiedzialność za sądową porażkę Rosji spoczywa - według Szweda - na jej władzach, które uznały w politycznych deklaracjach winę Związku Sowieckiego. Z tego powodu władze Rosji nie są zainteresowane wznowieniem śledztwa, gdyż może ono doprowadzić do podważenia wielu dowodów, sfabrykowanych - zdaniem Szweda - w latach dziewięćdziesiątych. Większość rosyjskich komentatorów i czynniki oficjalne uznały wyrok w sprawie umorzenia śledztwa katyńskiego za korzystny dla Rosji, natomiast Władysław Szwed twierdzi, że była to porażka Rosji. Wyrok Trybunału w Strasburgu przesądza o winie Związku Sowieckiego, a ponadto kwalifikuje Katyń, jako niepodlegającą przedawnieniu zbrodnię prawa międzynarodowego. Polacy - zdaniem Szweda - wykorzystają to w pełni i "nie zostawią Rosji w spokoju". Jeśli Rosja nie wypłaci odszkodowań krewnym ofiar zbrodni katyńskiej, to Polacy doprowadzą do konfiskaty dowolnej rosyjskiej własności, znajdującej się na obszarze Unii Europejskiej - snuje czarne wizje Szwed. Prowokacyjny charakter licznych publikacji Władysława Szweda polega na tym, że niczego nie wyjaśniając, od czasu do czasu sugeruje wspólną - sowiecko-niemiecką odpowiedzialność za zbrodnię katyńską. Oleg Kaszyn w artykule "Mądry wróg" zacytował słowa Szweda: "Uważam, że polskich oficerów rozstrzelali nasi i Niemcy, a rzeczywiste okoliczności śmierci Polaków w Katyniu do tej pory nie są wyjaśnione". W artykule "Dęby pamięci Katynia, doktryna Szczygło, jako polskie zaproszenie do dialogu" z marca 2010 roku, który niedawno przypomniał na portalu wpolityce.pl Leszek Pietrzak, Szwed zacytował słowa akademika Anatolija Torkunowa, współprzewodniczącego Grupy ds. Trudnych: "Pojawiają się jednak materiały, które absolutnie nie zaprzeczają temu, że oficerowie polscy padli ofiarą represji stalinowskich, ale mówią, że jakaś ich część mogła być zlikwidowana przez Niemców" (Katyń jest raną dla obu naszych narodów, "Gazeta Wyborcza", 28.05.2009 r.). Trudno powiedzieć, które publikacje historyczne Torkunow miał na myśli, mówiąc te słowa "Gazecie Wyborczej". Powoływanie się na anonimowe opinie nie ma sensu. W tym miejscu koło się jednak zamyka. "Sowiecko-niemiecka" wersja Szweda od kilku lat pojawia się w tle polsko-rosyjskich relacji, prowokując kolejne spory na temat bolesnych kart przeszłości.
Prawo przed siłą Z grzęzawiska tego typu rozważań wyprowadza nas wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który wskazuje ścieżkę prowadzącą w stronę stałego lądu prawa. Wyrok ten jest bardzo ważny, gdyż Trybunał nigdy do tej pory nie rozpatrywał sprawy odnoszącej się do zbrodni, która miała miejsce na długo przed ratyfikacją Europejskiej Konwencji Praw Człowieka przez państwo skarżone. W kwestii nieprzestrzegania przez Rosję prawa do życia w kontekście proceduralnym (art. 2 Konwencji) Trybunał uznał się za niewłaściwy z tego względu, że nie nastąpiły w sprawie katyńskiej nowe okoliczności po dacie ratyfikacji konwencji przez Rosję w 1998 roku. Zapewne w tej sprawie można się spodziewać apelacji polskich wnioskodawców. Natomiast sąd uznał, że obywatele polscy skarżący prokuraturę wojskową byli traktowani w sposób nieludzki (art. 3). Skład sędziowski stwierdził też, że Rosja nie współpracowała z Trybunałem (art. 38), wiążąc to z naruszeniem konwencji i traktatów wiedeńskich. Tak, więc w dwóch kwestiach Trybunał Praw Człowieka orzekł o naruszeniu przez Rosję postanowień Europejskiej Konwencji Praw Człowieka po umorzeniu śledztwa katyńskiego, a w jednej sprawie nie zajął stanowiska. W tej sytuacji zdanie Władysława Szweda o porażce Rosji wydaje się nieuzasadnione. Trudno uznać wyrok sądu za porażkę państwa. Przestrzeganie prawa wyjdzie przecież państwu rosyjskiemu tylko na dobre. W tej dobrej sprawie wystąpili wspólnie polscy obywatele i ich adwokaci, także rosyjscy. To realny przykład polsko-rosyjskiej współpracy. Zresztą w sprawie Katynia wygrać możemy tylko wspólnie, nadal współpracując z ludźmi dobrej woli w wyjaśnianiu wszystkich okoliczności tej zbrodni.

Prof. Włodzimierz Marciniak

Bp B. Fellay FSSPX: Diabeł zerwał się z łańcucha i działa W czwartek 17 maja br. przełożony generalny Bractwa Kapłańskiego Św. Piusa X ks. bp Bernard Fellay udzielił sakramentu bierzmowania grupie wiernych w Stuttgarcie. Przy tej okazji odniósł się w kazaniu do bieżącej sytuacji FSSPX w kontekście spodziewanej papieskiej decyzji dotyczącej zawarcia porozumienia doktrynalnego i regularyzacji kanonicznej. Biskup Fellay powiedział m.in.:

„Jestem pewien, moi drodzy wierni, że chcielibyście dowiedzieć się czegoś o tym, jak mają się sprawy w Rzymie. To delikatny temat. Wiecie, że ta rzecz dotyczy przyszłości i dlatego nie jest prosta. Co się stanie? Zostaniemy przyjęci czy też nie? Wiem, jak wiele jest obaw. Przecież widzieliśmy już tak wiele! Boimy się właśnie tego, że sprawy mogą pójść w złym kierunku. Obawy te są jak najbardziej zrozumiałe. Nie zrobimy tego kroku ot tak, po prostu, z zamkniętymi oczami. To jest oczywiste. Jednak w tej chwili nie mogę nawet powiedzieć, czy to się stanie, czy nie! Ponieważ nie jest to jeszcze jasne. Musimy mieć pewność, że będziemy mogli kontynuować to, co robiliśmy do tej pory. I pod tym względem nie wszystko zostało jeszcze wyjaśnione. Po prostu nie wiadomo. To mogę wam powiedzieć: diabeł zerwał się z łańcucha! Działa naprawdę wszędzie. Zatem jedna rzecz jest dla nas oczywista: modlić się! Musimy się modlić, jak nigdy dotąd. W przeszłości zawsze powierzaliśmy się Matce Bożej i Ona z pewnością nas nie opuści, zwłaszcza, jeśli tak dużo się modlimy i jeśli pragniemy jedynie tego, by wypełniła się wola Boża. Dlatego nadal będziemy się modlić pokładając ufność w Bogu. To właśnie. Nie pozwólmy, by zachwiały nami nasze namiętności, nieuzasadnione obawy… Powiadam wam, diabeł naprawdę działa. I to wszędzie. W samym Bractwie i w całym Kościele. Tam naprawdę są ludzie, którzy nas nie chcą — moderniści i progresiści. I również oni wywierają dużą presję, by nie stało się to, co słuszne, by nie dokonała się sprawiedliwość, abyśmy znów nie zostali oficjalnie uznani za katolików. Nie oznacza to oczywiście, że nagle zaakceptujemy to, co wyrządziło w Kościele tak wiele szkód. Trzeba mieć świadomość, że nie o to w tym wszystkim idzie. To, że zostaniemy uznani takimi, jakimi jesteśmy, mamy w zasięgu ręki — że będziemy mogli kontynuować Tradycję, że będziemy mogli ją innym nie tylko pokazać, ale także przekazać. W tej chwili nie mam nic więcej do powiedzenia poza tym. Zatem nie ustawajmy w modlitwie, powierzajmy dobremu Bogu te wielkie, wielkie intencje. On nas nie opuści! Musimy mieć tę nadzieję! Kto prosi w imię Jezusa Chrystusa o Jego pomoc, nie zostanie przez niego opuszczony!”   Uzupełnienie: Fragmenty kazania wygłoszonego przez bp. B. Fellaya w dniu 20 maja br. w kościele FSSPX w Wiedniu, gdzie udzielił sakramentu bierzmowania grupie tamtejszych wiernych. „Z pewnością słyszeliście, że Rzym w ostatnich miesiącach zaoferował nam rozwiązanie — możemy raczej powiedzieć: uznanie. Struktura kanoniczna, którą zaproponowano Bractwu, jest rzeczywiście najzupełniej odpowiednia. Oznacza to, że jeśli to faktycznie nastąpi, nie odczujecie żadnej różnicy między obecnym a przyszłym stanem. Pozostaniemy — że tak powiem — tacy, jacy jesteśmy. Problem leży w zabezpieczeniach: czy to rzeczywiście będzie działać w ten sposób? Istnieje wielka obawa o to, że ulegniemy zmianom… Jest oczywiste, że ta propozycja budzi naprawdę wielkie kontrowersje w całym Kościele. Mogę was zapewnić, że jest to wola papieża. Nie może być co do tego wątpliwości. Ale z pewnością nie jest to wola wszystkich w Kościele. Czy cała rzecz dojdzie do skutku, zależy od warunków, które nie są jeszcze jasne. Niektóre punkty wciąż są niedoprecyzowane. Może się zdarzyć, że w ciągu najbliższych dni, tygodni — bardzo trudno to stwierdzić — papież podejmie decyzję. Możliwe, że skieruje sprawę do Kongregacji Nauki Wiary. W Rzymie wywiera się dużą presję, dlatego nie mogę powiedzieć więcej niż to. Tak wygląda obecny stan rzeczy. Niech nikt nie myśli, że później wszystko będzie już łatwe. Aby użyć słów papieża, który całkiem dobrze ujął tę sytuację: „Wiem — powiedział — że byłoby łatwiej, zarówno dla Bractwa, jak i dla mnie, aby zachować status quo”. To bardzo dobry opis sytuacji, a zarazem dowód na to, że papież wie, iż kiedy podejmie decyzję, zostanie zaatakowany. I wie, że ta sytuacja nie będzie łatwa również dla nas. To, co z tego wyniknie, będzie oznaczało pójście z Rzymem lub przeciw niemu. Obie decyzje będą trudne. Ale pokładamy ufność w Bogu, który dotychczas dobrze nas prowadził. Nie wolno nam myśleć, że mimo naszej gorliwej modlitwy On nas porzuci w momencie największego niebezpieczeństwa. Sprzeciwiałoby się to nadziei. Liczymy na pomoc Bożą. Jesteśmy gotowi do ponoszenia ofiar. Niech się dzieje Jego wola”

Marszałek apostata? Marszałek Józef Piłsudski – wbrew temu, co twierdzi poseł Andrzej Rozenek – nigdy nie dokonał aktu apostazji. Piłsudski w 1899 r. nie porzucił wiary chrześcijańskiej, lecz zmienił wyznanie z rzymsko-katolickiego na luterańskie. (…) Józef Piłsudski zmienił wyznanie i dokonał konwersji do Kościoła ewangelicko-augsburskiego, aby móc wziąć ślub z Marią Koplewską, primo voto Juszkiewiczową. A skoro ślub katolicki nie był możliwy, dlatego, że była ona mężatką, Piłsudski ożenił się z Marią 15 lipca 1899 w luterańskim kościele w Paproci Dużej – informuje pismo „Idziemy”. Ta urocza awantura o Marszałka, wywołana kolejnym happeningiem Janusza Palikota i jego Ruchu, niemającym w moim odczuciu żadnego większego znaczenia (rzecz dotyczy medialnej apostazji ateistów), byłaby uznana za kolejny wybryk dziwaka, gdyby nie zaadoptowanie na patrona apostatów Józefa Piłsudskiego, co okazało się zręcznym zabiegiem PR, gdyż momentalnie wygenerowało zainteresowanie mediów oraz wściekłą reakcję czcicieli Marszałka, a także marszałkolubnej prawicy. Nic dziwnego, w końcu została naruszona świętość od lat okadzana kadzidłem uwielbienia. W publikacji pisma „Idziemy” zastanowiło mnie stwierdzenie – „Piłsudski w 1899 r. nie porzucił wiary chrześcijańskiej, lecz zmienił wyznanie z rzymsko-katolickiego na luterańskie”. Wydźwięk tych słów jest taki, że w ramach szeroko rozumianego chrześcijaństwa do przyjęcia jest każdy transfer. Protestant, zielonoświątkowiec, prawosławny, katolik czy anglikanin – żaden problem, ważne, że chrześcijanin. W myśl takiej wykładni Piłsudski to chrześcijanin integralny, tyle, że wędrowny. Ot, taki ekumenista praktykujący, proroczo wyprzedzający wielu ojców Vaticanum Secundum. Z Piłsudskim jest kłopot. Klaka, jaka towarzyszy tej postaci od lat, skutecznie ją zaciemnia i wykoślawia. Zamiast rzetelnej obdukcji historycznej mamy nieustającą hagiografię, która nie pozwala pokazać Piłsudskiego takim, jaki był, czyli człowiekiem dalekim od geniuszu. Jego perypetie z wiarą katolicką, to spora niewygoda dla jego wyznawców, bo Marszałek katolikiem był takim sobie, o ile w ogóle nim był. Do dzisiaj trwają spory, czy zdążył powrócić na łono Kościoła katolickiego, czy też umarł poza nim. Wprawdzie fani Marszałka wspominają o jego szczególnej atencji dla Matki Boskiej Ostrobramskiej, co jest oczywiście miłe, ale co to zmienia? Brak pozbawionej lukru oceny życia Piłsudskiego skutkuje tym, co właśnie obserwujemy. Na dziedzictwo Marszałka powołują się ateiści i apostaci, co jest oczywistym nadużyciem i działaniem krzywdzącym tę postać, niemniej nieprzetrawienie religijnych zawirowań Piłsudskiego i celowe spychanie tego wątku życiorysu na margines, daje amunicję takim ludziom jak Palikot, którzy zręcznie wykorzystując wyznaniowe sekrety Marszałka, bez ceregieli mówią – patrzcie ludzie, sam Piłsudski uciekł z Kościoła katolickiego, więc musi być nasz! Czyż to nie pierwszej wody apostata? I niewiele da się w tej sprawie zrobić, jeśli wyznawcy Józefa Piłsudskiego nie zrobią rachunku sumienia tej postaci. Czy jest to możliwe? Wątpię, bo „piłsudczyzm” to kwestia wiary, która wyłącza głębszą refleksję i krytykę obiektu kultu, gdyż jej dopuszczenie mogłoby tą wiarą porządnie zachwiać. Dlatego będziemy raczej obserwować kruszenie kopii o pamięć Marszałka, usprawiedliwianie jego życiowych i politycznych ucieczek, aniżeli uczciwe spojrzenie na niekoniecznie jasną stroną natury Józefa Piłsudskiego. Co ciekawe, w czynną obronę Marszałka angażują się księża katoliccy, co czyni całą sytuację jeszcze bardziej zagmatwaną i paradoksalną. Z jednej strony apostaci, wołający – my wszyscy z Niego! Z drugiej niepodległościowa prawica, krzycząca – zrodził nas Jego czyn! Wszystko to w atmosferze szczerego narodowego mordobicia, w którym jako naród specjalizujemy się od lat. Za chwilę do tego mordobicia dołączą parapsycholodzy i wywoływacze duchów, gdyż – o czym niewielu wie – Marszałek bywał też medium i kontaktował się z zaświatami, co można wyczytać w książce „Cuda współczesne” (Wydawnictwo „Natura i Kultura”, Kraków 1937). Bo dlaczego środowiska badaczy zjawisk nadprzyrodzonych miałby być pozbawione przyjemności posiadania tak znaczącego patrona, który, jak możemy wyczytać:

(…) Posiadał w wybitnym stopniu zdolności metapsychiczne i był, jak dawniej mówiono, wysoce „sensytywny”, to znaczy: mógł w pewnych chwilach posługiwać się utajonymi władzami ducha, dochodzić do poznania bez pośrednictwa znanych zmysłów, wyczuwać przyszłość (przeczucia), sięgać w świat podświadomości a raczej „nadświadomości”. Oczywiście ironizuję. Chcę jednak pokazać, że bezkrytyczny kult jednostki, skądinąd ciekawej, bywa prostą drogą do jej ośmieszenia. I to się właśnie dzieje. Maciej Eckardt

Kapitalizm, czyli cywilizacja strachu ”Aby kapitaliści mogli panować ekonomicznie muszą najpierw podporządkować sobie pracowników. Dokonuje się to poprzez utrzymywanie pracowników w strachu przed utratą pracy i stwarzając cały system myślowy zakłamujący rzeczywiste relacje ekonomiczne panujące, pomiędzy kapitalistami i pracownikami (ideologia liberalna).” Politykom, kapitalistom i ideologom już dziękujemy. Istoty wysoko rozwinięte duchowo zrezygnowały ze wszelkich form rządzenia. Pozostawiły jedynie samorząd.

W tym tekście przedstawię w ogromnym uproszczeniu i statycznie (bez uwzględnienie zmian w czasie) podstawowe tezy Nie – Marksowskiego Materializmu Historycznego opracowanego przez Profesora Leszka Nowaka (wykładowcę Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu).


Ten filozof, stosując te same metody badawcze, jakie stosował Marks, udowadnia fałszywość filozofii Marksa. Ujawnia podstawowe błędy w myśleniu Marksa. W jego sposobie postrzegania społeczeństwa.
Założenia Marksa Karol Marks twierdził, że społeczeństwo kapitalistyczne jest podzielone na dwie klasy: klasę kapitalistów i klasę robotniczą (bezpośrednich producentów). Kapitaliści to ci, co wyzyskują ekonomicznie pracowników zatrudnionych w swoich zakładach. Państwo (scentralizowany aparat przymusu: armia, policja, sądownictwo, więziennictwo, itp.) jest tylko narzędziem w rękach klasy panującej, czyli kapitalistów, aby w ogóle było możliwe wyzyskiwanie robotników. Państwo jest jedynie stróżem istniejącego porządku społecznego. Marks założył, że funkcjonariusze państwa nie mają żadnego własnego celu (interesu), jak tyko służba kapitalistom. Jako zabezpieczenie ich ekonomicznych interesów.

Czynnik ekonomiczny Leszek Nowak dowodzi w swoich pracach naukowych, że w społeczeństwie kapitalistycznym (tym wolnokonkurencyjnym z XVIII i XIX wieku, a nie tym dzisiejszym) ci, co są właścicielami środków produkcji (zakładów pracy – grunty, budynki, maszyny, narzędzia itp. - zatrudniających pracowników) stanowią klasę kapitalistów. Są to ludzie, którzy zmonopolizowali dysponowanie (zarządzanie) środkami produkcji oraz decydowanie o podziale powstałej w procesie pracy nowej wartości ekonomicznej (nadwyżki ekonomicznej, wartości dodanej). Właściciele, czyli kapitaliści (dzisiaj nazywający siebie biznesmenami lub przedsiębiorcami) stanowią niewielką część społeczeństwa, która wyzyskuje ekonomicznie ogromną większość społeczeństwa pozbawioną własności prywatnej, czyli możliwości wpływania na to jak zarządzać w procesie wytwarzania produkcji lub usług (nazwaną przez Nowaka bezpośrednimi wytwórcami) i zmuszoną do sprzedaży swojej siły roboczej (wytworów swojej pracy) kapitalistom (właścicielom). Tym, co dzieli ludzi i powoduje niesprawiedliwe stosunki społeczne jest stosunek do środków produkcji. A zatem jednym z podstawowych przyczyn niesprawiedliwości społecznej jest nierówność w dysponowaniu środkami produkcji. Wyzysk ekonomiczny polega na tym, że właściciele nie wypłacają pracownikom wynagrodzenia zgodnie z wartością wykonanej pracy. Wypłacają dużo mniej okradając w ten sposób pracowników. Dla kapitalistów wynagrodzenie pracowników, wydatki na bezpieczeństwo i higienę pracy oraz wydatki socjalne stanowią koszty pracy. Kapitaliści dążą, więc do obniżenia kosztów pracy, aby powiększyć swoje dochody, czyli zysk. Natomiast bezpośredni wytwórcy dążą do uzyskania wynagrodzeń jak najwyższych odpowiadających wartości ich pracy oraz do świadczeń umożliwiających utrzymanie ich zdolności do wykonywania pracy jak najdłużej. Dążą, zatem do wzrostu kosztów pracy i obniżenia zysku właścicieli. Wynik tej przepychanki zależy od stosunku sił kapitalistów i bezpośrednich wytwórców. Jak z tego wynika pracodawcą jest pracownik, ponieważ to on wykonuje pracę i oddaje "owoce" swojej pracy właścicielowi. Sprzedaje swoją pracę kapitaliście, ponieważ praca jest towarem. Pracownik jest, zatem pracodawca i wynagrodzeniobiorcą. Kapitalista jest pracobiorcą, ponieważ to właściciel kupuje, odbiera od pracownika wytwory jego pracy i w zamian za to wypłaca mu wynagrodzenie. Kapitalista jest, zatem pracobiorcą i wynagrodzeniodawcą. Kapitalista sprzedaje kupione od pracowników wytwory ich pracy dużo drożej niż poniósł koszty na ich wytworzenie. W ten sposób powstaje zysk dla kapitalisty. Tak, więc im mniej zapłaci pracownikom, tym większy ma zysk dla siebie. Ten z kapitalistów, który jest bardziej chciwy jest bogatszy i bardziej "konkurencyjny” wobec innych właścicieli. Kapitalista "niedostatecznie" chciwy szybko bankrutuje. Tak, więc interes kapitalistów polega na maksymalizacji zysku. W społeczeństwie kapitalistycznym (dla ukrycia prawdziwej istoty stosunków społecznych nazywanym demokracją) to kapitaliści są grupą, która panuje (rządzi) ekonomicznie. Sprawuje władzę ekonomiczną. Posiada monopol na posiadanie środków produkcji, dysponowanie nimi (zarządzanie) i decydowanie o podziale wytworzonej nadwyżki ekonomicznej (podziale dochodu pomiędzy kapitalistów i pracowników). Aby kapitaliści mogli panować ekonomicznie muszą najpierw podporządkować sobie pracowników. Dokonuje się to poprzez utrzymywanie pracowników w strachu przed utratą pracy i stwarzając cały system myślowy zakłamujący rzeczywiste relacje ekonomiczne panujące, pomiędzy kapitalistami i pracownikami (ideologia liberalna). Władza ekonomiczna kapitalistów opiera się na strachu przed utratą pieniędzy na utrzymanie. Kapitaliści działają według zasady – utrzymuj w strachu, "dziel i rządź". Władza ekonomiczna kapitalistów polega na ograniczaniu wolności pracowników poprzez zakazy i nakazy. Na egzekwowaniu podporządkowania się tym nakazom i zakazom.

Czynnik polityczny Są jednak jeszcze innej natury środki materialne, które powodują podobny podział społeczeństwa, co w sferze ekonomicznej. To środki materialne, których nierówność w dysponowaniu dzielą ludzi na dwie grupy. Są to środki do stosowania przymusu, ucisku i kontroli nad ludźmi. Środki (instytucje) te to: wojsko, policja, administracja państwowa, prokuratura, sądy, więzienia itp., czyli państwo. Niewielka część społeczeństwa, która dysponuje aparatem przymusu (aparatem państwowym) to politycy partii rządzącej. Tę grupę Leszek Nowak nazywa klasą władców. Tych, co nie mają wpływu na zarządzanie państwem Nowak nazywa obywatelami. To właśnie wobec nich klasa władców stosuje przymus (przymusza ludzi do zachowań, jakich władza oczekuje) stosując różnego rodzaju nakazy i zakazy ograniczając tym samym wolność dokonywania samodzielnych wyborów (czynów). Interes klasy władców polega na maksymalizacji ograniczenia wolności wyborów obywateli, na maksymalizacji władzy. Interes społeczny obywateli polega na uzyskaniu jak największego zakresu wolności wyborów (czynów). Zakres swobód obywatelskich zależy od stosunku sił pomiędzy tymi dwiema grupami społecznymi. Władza polityczna oparta jest na strachu. Im więcej strachu odczuwają obywatele, tym zakres władzy polityków jest większy, a zakres wolności obywateli mniejszy. Im silniejsze państwo tym mniej swobód i wolności mają obywatele. Władcy mają największą władzę nad obywatelami, a obywatele mają najmniej swobód i wolności obywatelskich w systemie totalitarnym. Obywatele mają najwięcej wolności wtedy, gdy państwo jest słabe a obywatele nie odczuwają strachu. Władza polityczna polityków opiera się na strachu przed zastosowaniem przemocy przez aparat państwowy. Politycy działają według zasady – utrzymuj w strachu, "dziel i rządź". Władza polityczna polityków polega na ograniczaniu wolności obywateli poprzez zakazy i nakazy. Na egzekwowaniu podporządkowania się tym nakazom i zakazom.

Czynnik ideologiczny Marks nie dostrzegał zupełnie, że jest jeszcze inny czynnik materialny powodujący istnienie nierówności i niesprawiedliwości społecznej. Coś, co dzieli ludzi na dwie przeciwstawne klasy. Są to materialne środki do przekazu informacji – dzisiaj są to telewizja, radio, prasa, kościoły, uczelnie, szkoły, itp. Są to środki do upowszechniania myśli, poglądów, idei. Ci, co nimi dysponują, czyli decydują o ich wykorzystaniu, (jakie poglądy rozpowszechniać, a jakie pomijać milczeniem lub zwalczać) Nowak nazywa klasą ideologów lub kapłanów. Pozostali, którzy nie mają wpływu na ich wykorzystanie, a jednocześnie są poddawani systematycznej indoktrynacji, czyli wtłaczaniu w ich umysły kłamliwych doktryn, dogmatów, koncepcji myślowych służących utrzymaniu dominującej pozycji klas panujących (kapitalistów, władców i ideologów) Nowak nazywa wiernymi. Interes klasy ideologów (kapłanów) polega na maksymalizacji indoktrynacji. Na maksymalizacji panowania nad umysłami. Na tym, aby ludzie przestali wierzyć w siebie, czyli w swoje samodzielne myśli i uczucia i zawierzyli w te poglądy i idee, które głoszą ideolodzy, kapłani. Wolność samodzielnego myślenia i wyrażania swoich myśli i uczuć przez wiernych jest większa, gdy klasa kapłanów jest słaba, gdy istnieje duża wolność słowa. Władza ideologiczna ideologów, kapłanów jest wtedy ogromna, gdy ludzie przestają myśleć samodzielnie i podporządkowują się oficjalnej ideologii. Zakres swobód i wolności słowa (myślenia) zależy od stosunku sił pomiędzy klasą wiernych i klasą kapłanów. Zdolność do samodzielnego myślenia wzrasta, gdy strach u wiernych słabnie. Władza ideologiczna kapłanów opiera się na strachu przed Bogiem, przed szatanem, przed karą za grzechy. Władza ideologiczna kapłanów opiera się na podważaniu twojej wiary w siebie. Na podważaniu twojej wiary w twoje pochodzenie, jako istoty boskiej, aby uzasadnić potrzebę istnienia pośredników (kapłanów) miedzy tobą a Boginią/Bogiem. Kapłani - ideolodzy działają według zasady – utrzymuj w strachu, ,,dziel i rządź’’. Władza ideologiczna kapłanów polega na ograniczaniu wolności wiernych poprzez zakazy i nakazy. Na egzekwowaniu podporządkowania się tym nakazom i zakazom.

Podsumowanie Według Leszka Nowaka społeczeństwo, w jakim żyjmy jest podzielone na cztery klasy: klasę właścicieli (kapitalistów), klasę władców (polityków), klasę ideologów (kapłanów) oraz klasę ludową, którą stanowią ci, co, są pozbawieni wpływu na dysponowanie środkami produkcji (bezpośredni wytwórcy), środkami przymusu (obywatele), i środkami przekazu informacji (wierni). Trzy klasy ciemiężców to stosunkowo małe grupy społeczne, które podporządkowały sobie klasę ludową, aby panować nad nią ekonomicznie, politycznie i ideologicznie. Zawarły układ pomiędzy sobą, którego celem jest utrzymanie istniejącego systemu społecznego. Tak, więc naprawdę nie ma znaczenia, która partia polityczna wygrywa tzw. wybory, ponieważ sposób sprawowania władzy politycznej jest taki sam przez wszystkich polityków. Społeczeństwo podzielone na klasy nadal takim pozostaje. A tzw. wybory parlamentarne niczego nie zmieniają. Jak z tego wynika Marks głosił filozofię materialistyczną, ale tylko w stosunku do materialnego czynnika ekonomicznego? Pominął zupełnie materialistyczną naturę czynnika politycznego (państwa) i materialistyczną naturę czynnika ideologicznego (środki masowego przekazu, techniczne środki rozpowszechniania myśli). Jak wynika z Nie – Marksowskiego Materializmu Historycznego Leszka Nowaka dzisiejsze społeczeństwa Europy zachodniej zmierzają do połączenie się trzech klas panujących (kapitalistów, polityków i kapłanów), czyli te społeczeństwa powoli przekształcają się w społeczeństwa socjalistyczne? Ale to już temat na inny tekst. My, jako Polacy już w takim systemie (socjalizmie) żyliśmy i system ten rozpadł się na skutek dążeń do wolności polaków. Według Nowaka społeczeństwo polskie jest najwyżej rozwiniętym pod względem społecznym (klasowym, ewolucyjnym) społeczeństwem na Ziemi. My Polacy wychodzimy już z kapitalizmu. To my właśnie rozpoczęliśmy już tworzenie społeczeństwa bezklasowego. To w Polsce właśnie najszybciej obumierają klasa kapitalistów, klasa władców, klasa ideologów. O rozpadzie tych klas społecznych świadczy narastający coraz bardziej chaos w życiu społecznym, ponieważ przestarzałe struktury społeczne nie spełniają już swojej dotychczasowej funkcji. Kiedy utworzymy społeczeństwo bezklasowe? To już zależy tylko od nas. Jak wynika z teorii Nowaka istnienie klas społecznych jest oparte na strachu? Dlatego cywilizację na Ziemi można nazwać ,,cywilizacją strachu”. Im szybciej uwolnimy się od strachu, tym szybciej zapanuje między ludźmi równość, sprawiedliwość, wolność i miłość. W socjalizmie ideologią panującą był Marksizm-Leninizm. Obecnie ideologią panującą jest Katolicyzm-Liberalizm (na tym kawałku planety Ziemia, na którym my mieszkamy) wtłaczany w umysły ludzi przez księży, nauczycieli, dziennikarzy, artystów, polityków i kapitalistów.
Społeczeństwo bezklasowe = cywilizacja miłości = komunia (jedność) z Bogiem = raj na ziemi = komunizm.
Właśnie o to toczy się ta gra. A "motorem napędowym" tej gry jest miłość. Im więcej miłości tym mniej strachu. A my Polacy jesteśmy na czele tych przemian na Ziemi. Politykom, kapitalistom i ideologom już dziękujemy. Istoty wysoko rozwinięte duchowo zrezygnowały ze wszelkich form rządzenia. Pozostawiły jedynie samorząd.

Tekst ten pochodzi z Książki internetowej – LIST DO ZIEMIAN

Przeczytaj też

Leszek Nowak (ur.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • srebro19.xlx.pl