805, Prywatne, Przegląd prasy

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Szansa na ograniczanie „śmieciowego” zatrudnieniaTzw. umowy „śmieciowe” i przymuszanie pracowników do pracy „na czarno”, to niestety codzienność polskiego rynku pracy.

1. W ostatni czwartek odbyło się w Sejmie I czytanie złożonego przez klub Prawa i Sprawiedliwości projektu ustawy o . Pierwsza część wywiadu, który redakcja przeprowadziła z p. Goldmanem znajduje się tutaj: WŁOCZYK (NCZAS): Co mówią ci spośród Was, którzy już przeprowadzili się do New Hampshire? GOLDMAN: Zdecydowanie przeważają pozytywne komentarze. Ludzie najbardziej bali się o pracę i o… pogodę. W New Hampshire występują wszystkie cztery pory roku, co nie każdemu Amerykaninowi odpowiada, bo trzeba pamiętać, że część free staterów pochodzi z gorących zakątków USA. Z pracą nie ma problemu, bo New Hampshire ma jeden z najniższych wskaźników bezrobocia, więc szybko można tam znaleźć zatrudnienie. Ci, którzy przeprowadzkę mają już za sobą, nie mogą się też nadziwić, jak bardzo otwarte są stanowe władze. Prosto „z ulicy” można spokojnie wejść do stanowego parlamentu i po ludzku załatwić swoją sprawę. Parlament w New Hampshire jako jedyny w USA nie ma przy wejściu detektorów metalu. To też wiele mówi o otwartości władz. Z badań wynika, że wśród mieszkańców stanu naprawdę aktywnych politycznie jest ok. 5 tysięcy osób. Proszę sobie wyobrazić, ile będziemy mogli wspólnie osiągnąć, jeżeli w pewnym momencie dojdzie do tego 20 tysięcy aktywistów FSP. Będziemy mieli naprawdę duży wpływ na politykę stanu. To zresztą już widzimy, bo z roku na rok mamy coraz większy wpływ to, w jakim kierunku idzie New Hampshire.

Jakimi sukcesami możecie się w takim razie pochwalić? Udało nam się sprawić, że każdy rodzaj noży jest teraz legalny w New Hampshire, i przyczyniliśmy się do zablokowania wprowadzenia federalnych dowodów osobistych. Dzięki naszej pomocy udało się też w obecnym budżecie stanowym obciąć 500 mln dolarów po stronie wydatków. Oczywiście to wszystko nie byłoby możliwe, gdyby nie wsparcie udzielone przez innych członków lokalnego parlamentu. 14 głosów na 400 to oczywiście mały fragment izby, ale oprócz członków stanowego parlamentu bezpośrednio związanych z FSP jest jeszcze mnóstwo innych parlamentarzystów, którym idee libertariańskie nie są obce.

FSP cieszy się poparciem Rona Paula. Czy przeciętny członek FSP to ktoś o poglądach Rona Paula? Ron Paul zachęcał ludzi do wypróbowania naszej inicjatywy. Generalnie większość free staterów pozytywnie odnosi się do Paula. Niektórzy nie zgadzają się z nim w sprawie aborcji albo w kwestii polityki zagranicznej, ale generalnie większość z nas wspierała jego kandydaturę.

Przyznam się, że zaskoczył mnie fragment listy „101 powodów, dla których warto się przenieść do New Hampshire”, którą można znaleźć na waszej stronie internetowej. Obok zdania „New Hamsphire jest jedynym stanem, który nie nakazuje ubezpieczania aut”, jest też „New Hampshire jest jedynym stanem, który nie ogranicza prawa do posiadania noży. Nawet w przypadku skazanych prawomocnie przestępców”. Czy to rzeczywiście najlepsza reklama dla tego stanu? Chcieliśmy podkreślić, że ten stan nie ogranicza prawa do samoobrony. Przyznaję jednak, że można było to przedstawić trochę bardziej subtelnie. Chyba będę musiał wprowadzić tu małą zmianę (śmiech) [rzeczywiście, ostatnio usunięto zdanie o przestępcach – Red.].

Na Waszym forum ktoś naigrywał się z Kalifornii, pisząc, że zdecydował się uciec do New Hampshire z „Ludowej Republiki Kalifornii”. Na które stany najbardziej narzekają free staterzy? Kalifornia, Massachussetts i Illinois – te stany mają u nas naprawdę złą reputację. Maryland też jest momentami tragiczne. Tylko żeby było jasne: New Hampshire to nie jest ideał. Nasze ideały dopiero chcemy wcielić w życie. W tym stanie jednak, dzięki czynnikom, o których mowa była wcześniej, mamy szansę zmienić to, co się nam nie podoba, podczas gdy w innych stanach można sobie tylko westchnąć pod nosem, bo nie ma żadnej szansy na wprowadzenie zmian w duchu wolności.

Czuje się pan jak rewolucjonistą? Rewolucjonista? Na pewno nie w sensie osoby, która obala rząd. Nie o to nam chodzi. Jeżeli zaś chodzi o wcielanie w życie w niecodzienny sposób ideałów, to tak, na pewno jestem rewolucjonistą.

Życie zaczyna się po lustracji Fakt współpracy z SB coraz częściej traktowany jest jako niewart uwagi epizod. I tylko niektórzy spośród ujawnionych tajnych współpracowników odczuli ulgę, że nie muszą już niczego ukrywać – Dwadzieścia parę lat lustrowania wszystkich i wszystkiego wystarczy – orzekł właśnie lider SLD Leszek Miller na wieść o tym, że IPN ma zamiar dokładniej przyjrzeć się oświadczeniom lustracyjnym oficerów polskiej armii. Jednak lustracja nigdy tak naprawdę nie została w Polsce przeprowadzona. A ujawniane przez dziennikarzy indywidualne przypadki – jak choćby ostatnio historia Mariana Pękalskiego vel Kotarskiego, szefa Oficyny Wydawniczej Rytm, który uchodził za opozycjonistę, a okazał się funkcjonariuszem SB – pokazują, że nasze życie publiczne skrywa jeszcze wiele tajemnic. Przeciwnicy lustracji argumentują, że wyciąganie historii sprzed kilkudziesięciu lat może rujnować życie. Okazuje się jednak, że agenturalna przeszłość wcale nie zamyka drzwi do  kariery. Ryszard Smolarek, były współpracownik bezpieki o pseudonimie Monika, jest dziś kandydatem na prezesa potężnej, obracającej miliardami Agencji Rynku Rolnego. Także inne osoby, których agenturalna przeszłość wyszła na jaw już wiele lat temu, bez problemu funkcjonują w życiu publicznym. I tylko nielicznych stać na uczciwą ocenę własnej przeszłości.

Sława i chwała Sięgnijmy pamięcią do 2005 r. W tym czasie nazwisko księdza profesora Michała Czajkowskiego wymieniane jest zawsze z ogromnym szacunkiem. Biblista jako przedstawiciel episkopatu pełni funkcję wiceprzewodniczącego Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów. Zasiada też w Międzynarodowej Radzie Oświęcimskiej. Często występuje w mediach. Emanuje od niego siła i spokój. Jego autorytet podbudowany jest gruntowną wiedzą – poza KUL ukończył Papieski Instytut Biblijny i Papieski Uniwersytet św. Tomasza w Rzymie oraz École Biblique et Archéologique Francaise w Jerozolimie. Ksiądz Czajkowski współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym", jest też asystentem kościelnym miesięcznika „Więź". Na jego łamach snuje refleksje nad słowami Jana Pawła II, że każdy ma swoje Westerplatte: „Czym było moje Westerplatte? Bardzo zależało mi na pełnej realizacji postanowień soboru, począwszy od liturgii. Dostawałem za nią czasem po głowie, ale byłem uparty – i do dzisiaj sprawia mi ona wielką radość. Upierałem się przy  promocji świeckich w Kościele, ich podmiotowości i aktywności. Moim wielkim umiłowaniem stał się ekumenizm, a raczej siostry i bracia z innych Kościołów. Starałem się wzbudzać w innych, zwłaszcza studentach, pasję jedności. Bolał i boli mnie wszelki nacjonalizm, zwłaszcza polski, jako profanacja naszego patriotyzmu, zhańbienie polskości. Właściwe „Westerplatte" zaczęło się jednak, kiedy „nieopatrznie" wdepnąłem na pole minowe pojednania chrześcijańsko-żydowskiego... z tego pola nie można zdezerterować. Cokolwiek to kosztuje".

Wojciech Giełżyński, wybitny dziennikarz, wydaje kolejną książkę „Prywatna historia XX wieku". Jako reporter odwiedził 85 krajów. Publikował w najlepszych tytułach prasowych, wielokrotnie był odznaczany. Jako nestor dziennikarstwa pełni zaszczytną funkcję rektora Wyższej Szkoły Komunikowania i Mediów Społecznych im. Jerzego Giedroycia. „Misją WSKiMS było i jest prowadzenie uczelni, która kształci kadry dla rynku mediów o przygotowaniu politologicznym" – reklamuje się szkoła.Telewizja emituje film Jana Sosińskiego „Gwiazdor" o prof. Aleksandrze Wolszczanie – astronomie, odkrywcy pierwszych planet spoza Układu Słonecznego. Prestiżowe czasopismo „Nature" uznało go za  autora jednego z 15 fundamentalnych odkryć z zakresu fizyki. Wolszczan wymieniany jest jako kandydat do Nagrody Nobla. Mieszka na stałe w USA i wykłada na Uniwersytecie Pensylwania, ma też jednak etat na macierzystej uczelni – Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. W lutym profesor Wolszczan ogłasza w Aspen w Kolorado, że wraz z dr. Maciejem Konackim odkrył czwartą planetę w układzie pulsara, którego wcześniej sam odnalazł. – Całkiem możliwe, że ta mała planetka jest największym przedstawicielem chmury asteroidów, resztek, jakie pozostały na obrzeżach układu po narodzinach trzech większych planet – mówi astronom. Aktor Tomasz Dedek już kolejny rok gra Jędrulę – bogatego producenta filmowego o anielskiej cierpliwości do żony – w popularnym serialu „Rodzina zastępcza". Ale rok 2005 obfituje także w nowe role. Dedek gra w „Kryminalnych", „Siedmiu grzechach pop-cooltury", „Egzaminie z życia", a także w „Czego boją się faceci, czyli seks w mniejszym mieście". Reżyser Marek Piwowski, znany z  kultowego „Rejsu", przygotowuje dla Teatru Telewizji spektakl „Oskar" – adaptację głośnej książki Érica-Emmanuela Schmitta „Oskar i pani Róża". To jego powrót po długiej przerwie. Ostatni film „Uprowadzenie Agaty" nakręcił w 1993 r. Obraz inspirowany ucieczką nastoletniej córki ówczesnego wicemarszałka Senatu polityka PC Andrzeja Kerna, u jednych wzbudził zachwyt, innych zniesmaczył. Film z gwiazdorską obsadą wykreował bowiem postać despotycznego, naginającego prawo do swej woli polityka. W ocenie wielu stanowił element kampanii dyskredytującej Kerna. Jednak „Oskar" nie budzi żadnych kontrowersji. Reżyser stworzył piękny i mądry spektakl o umieraniu. W telewizji coraz częściej gości ojciec Konrad Hejmo, dominikanin, opiekun pielgrzymów, który prowadzi Dom Polski w Rzymie. Stan zdrowia Jana Pawła II cały czas się pogarsza. Otwarty na kontakty z dziennikarzami ojciec Hejmo w ostatnich tygodniach życia Jana Pawła II jest dla nich jednym z niewielu źródeł informacji na temat tego, co się dzieje w poliklinice Gemelli, a później za drzwiami papieskich apartamentów. Ojca Hejmo widzimy też przy okazji uroczystości pogrzebowych Jana Pawła II. Kilkanaście dni później pojawi się w mediach już w nowej roli. W środę, 27 kwietnia 2005 r., prezes IPN Leon Kieres ogłasza, że ojciec Konrad Hejmo był w latach 70. i 80. tajnym współpracownikiem SB o  pseudonimach Hejnał i Dominik. Dla opinii publicznej to szok. Ówczesny prowincjał dominikanów ojciec Maciej Zięba po przejrzeniu akt w IPN mówi, że nie wierzy w pełni świadomą i cyniczną współpracę swojego współbrata. Jednakże decyduje o zawieszeniu Hejmy w obowiązkach dyrektora Domu Pielgrzyma w Rzymie. Powstają dwie komisje – pierwsza powołana przez dominikanów, druga zaś złożona z przedstawicieli episkopatu oraz IPN – które mają zbadać sprawę współpracy ojca Hejmy z SB. Szybko staje się jasne, że sprawa ojca Hejmy podzieli dominikanów.

Szok W 2006 r. „Życie Warszawy" podało, że wieloletnim współpracownikiem SB był ksiądz Michał Czajkowski. Pod pseudonimem Jankowski donosił na metropolitę wrocławskiego abpa Bolesława Kominka oraz twórców KOR Jacka Kuronia i Jana Józefa Lipskiego. Przekazywał także informacje na temat ks. Jerzego Popiełuszki. Od końca lat 70. jego oficerem prowadzącym był Adam Pietruszka, później oskarżony w procesie w sprawie zabójstwa księdza Popiełuszki. Z ujawnionych dokumentów wynikało, że wstrząśnięty tą zbrodnią ks. Czajkowski zrezygnował ze współpracy. Sam ks. Czajkowski początkowo zaprzeczył, by świadomie współpracował z SB. Potem, w miarę rozwoju wydarzeń, przypominał sobie jednak coraz więcej. Niespodziewanie do debaty o charakterze jego współpracy włączył się sam pułkownik SB Adam Pietruszka. W upublicznionym liście napisał: „Księże Michale, masz tak wiele zalet, że przy próbie ich wyliczania nie byłoby końca tej liczby. Ale narzucanie swojej wersji współpracy z SB, zredukowanej do minimalizacji albo negacji, nie mieści się w kanonie prawdy elementarnej". W 2008 r. „Gazeta Polska" ujawniła, że prof. Aleksander Wolszczan w latach 70. i 80. współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa. Astronom wydał wtedy oświadczenie: „Organizacja ta – SB – tak samo jak PZPR była nieodłącznym elementem krajobrazu PRL. Wiedziałem, że gdybym zapisał się do PZPR, nie wychylał się w czasie studiów i nie miał takiej pasji do badań naukowych, zapewne nie wpadłbym w tę pułapkę". W TVN 24 powiedział zaś: „Nie wstydzę się tego, co robiłem. Uważam się za wplątanego w sytuację, z którą postanowiłem sobie radzić w taki, a nie inny sposób. To wiem na pewno: nikomu nie zrobiłem krzywdy" Wolszczan skierował też wyjaśnienia do Larry'ego Ramseya, dziekana wydziału astronomii na Uniwersytecie Pensylwania. Ramsey stwierdził, że uczelnia jest tym usatysfakcjonowana i będzie wspierać profesora w trudnych chwilach. „To niemożliwe, by oceniać sytuacje sprzed 30 lat pod rządami represyjnego reżimu, z którym na szczęście my nie mieliśmy doświadczeń" – stwierdził. Uczelniana gazeta „The Daily Collegian" – ...

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • srebro19.xlx.pl